Czas
Kursy
1.01
1000

100 dni tęsknoty za kolebką futbolu. Jak to jest grać przeciwko mentorowi?

17.6.2020,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Zamiast wielotysięcznych tłumów zobaczymy dziś opustoszałe Etihad, na którym Manchester City będzie szukał pocieszenia po uciekającym mu mistrzostwie, a Arsenal szansy, by sezon nie okazał się całkowitą klęską. 100 dni czekali fani Premier League na powrót po pandemii koronawirusa, od razu dostaniemy elektryzujące stracie mentora Pepa Guardioli i jego ucznia Mikeal Artety.

O tym, że koronawirus nie oszczędza nikogo, niech świadczą osobiste historie obu szkoleniowców. Gaurdiola musiał pogodzić się ze śmiercią matki w skutek koronawirusa, Arteta sam na niego zapadł zanim jeszcze futbol na całym świecie wyhamował. Ich spotkanie będzie więc bardzo symboliczne, jak i minuta ciszy w hołdzie ofiarom COVID-19, których na Wyspach jest aż 42 tys. Ich spotkanie jest również piękną historią o tym, jak uczeń spotyka się z mistrzem, jak niedawny asystent wykorzysta wszystko, co podpatrywał u swojego mentora.

Historia ich łączy się już w momencie, kiedy obaj – choć nierównolegle, bo Guardiola jest 11 lat starszy – przechodzili przez młodzieżowe drużyny Barcelony. To, co dla jednego było zaledwie początkiem pięknej piłkarskiej karty zapisanej dla Katalończyków, dla drugiego było krótką historią, która dała impuls do karieru całkiem przyzwoitej, ale nie spektakularnej. Arteta przebijał się przez ligę francuską (PSG), szkocką (Glasgow Rangers), hiszpańską (Real Sociedad) i angielską (Everton i Arsenal). Guardiola poza incydentami na zakończenie kariery we Włoszech i na Bliskim Wschodzie wierny był Blaugranie przez ponad dekadę.

Obaj pozostawali jednak w kontakcie, aż do podjęcia współpracy w 2016 r., kiedy Guardiola przejmował Manchester City. Zaprosił wtedy młodszego kolegę do sztabu szkoleniowego, z czasem powierzał mu coraz więcej obowiązków, m.in. indywidualny trening z gwiazdami klubu. Pep nie zawahał się także wtedy, kiedy Arsenal miał już dość nieporadności trenera Unaia Emery’ego i zaproponował Artecie pracę. Swoją drogą cała operacja rozegrała się w gronie Hiszpanów.

Eksperci nie mają wątpliwości, że Arteta ma wiele przymiotów swojego mistrza. Nawet nie chodzi o styl gry zespołu (choć daje się to odczuć patrząc na formy organizacji ofensywy), jaki prowadzi, ale o cechy charakteru oparte na profesjonalizmie posuniętym do granic.

Misja Artety to zaledwie 15 meczów. Wśród nich dwie porażki, jedna bardzo dotkliwa w skutkach z Olympiakosem Pireus w Lidze Europy po golu straconym w 119 minucie dogrywki. Oznacza to, że Kanonierzy nie mają już szans dostać się do kolejnej edycji europejskich pucharów poprzez zwycięstwo w tegorocznej edycji. Muszą przebijać się przez Premier League, gdzie ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Zajmują dopiero dziewiąte miejsce, ratuje ich to, że do piątego Manchesteru United tracą zaledwie pięć punktów. Zostało im dziesięć spotkań, by udowodnić, że wciąż są klubem, który nie utracił przywileju przynależności do czołówki tych rozgrywek.

Arteta stara się podreperować konto po nieudanej przygodzie Emery’ego, ale również odbudowuje poszczególnych graczy. Przykładem niech będzie Mesut Özil, który skazany był już na odejście z klubu, a teraz stał się graczem rozpoczynającym niemal każdy mecz. Znaczącej poprawie uległy także stosunki między Granitem Xhaką a kibicami, których pomocnik obraził po jednym z meczów. Szkoleniowiec z ochotą wprowadza też młodych graczy, którzy w kolejnych sezonach mają stać się filarami drużyny. Należą do nich Joe Willock (dwa gole w Lidze Europy), Eddie Nketiah (trzy ostatnie mecze ligowe w podstawowym składzie) i Bukayo Saka (po przyjściu Artety staje się powoli pewniakiem). Dziś jednak, jeśli wierzyć doniesieniom z klubów, Arteta postawi na sprawdzoną, doświadczoną gwardię. Z nowych zobaczymy najpewniej wracającego po długiej kontuzji szkockiego obrońcę Kierana Tierney’a.

Wśród gospodarzy największą zagadką jest to, czy Guardiola postawi na Kyle Walkera, który nie przestrzegał zasad kwarantanny i zabawiał się z prostytutkami. Klub wymierzył mu karę, ale najwyraźniej nie odsunął od składu. Phil Foden również narozrabiał, ale on jedynie grał w piłkę na plaży.

Wszystko zresztą jest wielką niewiadomą, zważywszy że drużyny trenują wspólnie zaledwie od trzech tygodni. Nie wiadomo również, co tak naprawdę robili gracze we własnym zakresie podczas lockdownu.

Manchester walczy o to, by jeszcze nacieszyć się bronionym tytułem choćby przez kilka dni. Liverpool ma aż 25 punktów przewagi, więc tylko cud równy tym biblijnym mógłby zmienić tok wydarzeń. Dziś więc przyjdzie nam się cieszyć hitem, który nie ma konkretnej stawki. Jest jedynie i aż początkiem długiej drogi Arsenalu, by odzyskać reputację.

Brak wyników wyszukiwania.