Czas
Kursy
1.01
1000

BVB – Hertha: Snajper Piątek i jego nowy początek?

5.6.2020,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Z sowicie opłacanego pośmiewiska Hertha Berlin stała się pod wodzą Bruno Labbadii rewelacją Bundesligi po restarcie. Jeśli w sobotę drużyna Krzysztofa Piątka nie przegra w Dortmundzie, wyrówna rekord wyjazdowych meczów bez porażki sprzed dwóch dekad. Są też coraz większe szanse na to, że napastnik reprezentacji Polski zagra przeciwko jej byłemu obrońcy, Łukaszowi Piszczkowi.

Zacznijmy od Piątka. Przeciwko Hoffenheim zagrał 11 minut, w derbach z Unionem dostał kwadrans, z RB Lipsk już 19 minut, a w ostatnim starciu z Augsburgiem aż 25. Co najważniejsze, w dwóch ostatnich meczach strzelał gole, ostatniego z gry, a nie z rzutu karnego, który przypieczętował wygraną berlińczyków. 36-letni kapitan Vedad Ibisević, który wygryzł Piątka ze składu, radzi sobie proporcjonalnie odwrotnie, choć zawsze ma miejsce w jedenastce. Zaczął od świetnych not, dwa ostatnie mecze skończył z „czwórką”, co w niemieckiej skali 1-6 oznacza, że bliżej mu katastrofalnego występu niż genialnego.

Czy istnieją jakiekolwiek przesłanki, że trener Labbadia dokona spektakularnej roszady w składzie? Mało kto w to wierzy, nadzieją dla Polaka może być piąta żółta kartka Bośniaka, którą jest zagrożony. Mało który trener decydowałby się zresztą na zmiany, kiedy drużynie tak bardzo idzie i jest bliska pobicia rekordu z 1999 r., kiedy nie przegrała siedem kolejnych meczów z rzędu. Wpływ na tak korzystną passę ma wiele czynników. Najważniejszym jest oczywiście przyjście Labbadii i wniesienie spokoju w targany problemami klub. Do tego zupełnie przepadł atut własnego boiska i po restarcie goście znacznie częściej wygrywają niż gospodarze, co też niewątpliwie wpływa na taki stan rzeczy. Jedynym problemem, jaki może odbić się na świetnej postawie berlińczyków, jest kontuzja Matheusa Cunhii, który w meczu w Lipsku (2:2), zresztą przeciwko swojemu niedawnemu klubowi, doznał kontuzji. A jest to bez wątpienia postać numer jeden w Hertcie, o czym świadczy seria czterech goli w czterech kolejnych meczach, a także swoboda, z jaką Brazylijczyk radzi sobie na boisku.

Podsumowując, Hertha z Labbadii zdobyła 10 punktów na 12 możliwych, strzeliła 11 goli, tracąc zaledwie dwa. To, co działo się w klubie za czasów aż trzech trenerów (Ante Covic, Jürgen Klinsmann, Alexander Nouri), było tragedią w porównania do obecnej sytuacji. Dość powiedzieć, że wspomniani trenerzy we trzech wyciągali średnią 1,12 punktu na mecz, a Labbadia – 2,5).

Ale nawet w obliczu tak doskonałych statystyk, nie jest faworytem sobotniego meczu z Borussią Dortmund. Ba, jest drużyną skazywaną na wysoką porażkę, biorąc pod uwagę wyśmienitą, podkreśloną zbliżającym się rekordem klubu skuteczność żółto-czarnych. Jeszcze tylko dwóch goli potrzeba BVB, by pobić osiągnięcie z sezonu 2015/2016, kiedy w całym sezonie zaliczyła 81 trafień (30 z nich miał na koncie Robert Lewandowski). Co ciekawe, Borussię chwalą za skuteczność, ale ganią za znów oddany w ręce Bayernu Monachium tytuł mistrza Niemiec. Przegrany der Klassiker praktycznie rozstrzygnął sprawę, a spekulacje rozgrzał do takiej temperatury, że jeszcze w trakcie sezonu dziennikarze przymierzają za trenera Luciena Favre’a aż dwóch szkoleniowców – Nico Kovaca (jesienią Bayern, wcześniej Eintracht Frankfurt) i Jessy’ego Marscha (obecnie Red Bull Salzburg).

Jest jednak jakaś nadzieja dla berlińczyków, a mają nią być kontuzje i wykluczenia wśród gospodarzy. Choć ich kadra jest bardzo szeroka, brak za kartki Matsa Hummelsa czy narzekającego na uraz Erlinga Haalanda (10 goli i trzy asysty w 11 meczach) może mieć duże znaczenie. Obrońcę zastąpi pewnie wycofany z linii środkowej Emre Can, nieobecność norweskiego napastnika na meczu z najgorszym w lidze Paderborn (6:1) przeszła bez echa, teraz kibice w Dortmundzie liczą, że usiądzie on przynajmniej na ławce rezerwowych. Odpowiedzialnym za strzelanie goli ma być tercet Julian Brandt, Jadon Sancho (w końcu wyszedł w jedenastce) i Thorgan Hazarad, któremu Hertha „leży” jak mało który zespół w Bundeslidze. Przeciwko niemu Belg strzelił już osiem goli w 11 meczach, grając dla BVB, a wcześniej dla Borussii Moenchengladbach.

Jesienny mecz obu drużyn zakończył się wygraną Borussii na wyjeździe 2:1 (gole Sancho, Hazard – Darida) i nie byłoby w tym nic sensacyjnego, gdyby nie to, że trener Favre zastosował ustawienie z trzema obrońcami, które przynosi znacznie lepsze efekty i sprawdza się do dziś (ze średniej 1,67 punktu na mecz BVB wyciąga średnią 2,35). Dziś szwajcarski trener nie będzie już kombinował, ma zestawienie w obronie, które daje gwarancję, a którego fundamentem jest Łukasz Piszczek. Szkoda jednak wcześniej straconych przez Borussię punktów, inaczej walka o mistrzostwo Niemiec być może trwałaby do samego końca sezonu.

Mój typ: 3:1 dla Borussii.

Brak wyników wyszukiwania.