Czas
Kursy
1.01
1000

Polak z Pucharem Włoch. A może dwóch?

17.6.2020,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Jedno jest pewne; dziś wieczorem któryś z reprezentantów Polski odbierze Puchar Włoch. Jeśli Wojciech Szczęsny, zrobi to jako rezerwowy Juventusu, jeśli Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik, mają szansę być kluczowymi postaciami batalii na Stadionie Olimpijskim w Rzymie.

Jeśli przed rokiem czteroletnie panowanie w tych rozgrywkach Starej Damy mogło przerwać Lazio, dlaczego dziś wieczorem do skóry faworyta nie miałoby dobrać się Napoli? Zresztą kiedy, jak nie teraz, kiedy po pandemii koronawirusa forma większości drużyny w Europie (może poza Bayernem Monachium) jest wielkim znakiem zapytania. Wejście po restarcie nie jest łatwą sprawą, przekonał się o tym właśnie Juventus w rewanżowym spotkaniu półfinału Coppa Italia przeciwko Milanowi. Nie padł żaden gol, Cristiano Ronaldo nie wykorzystał nawet rzutu karnego i Juventus awansował dzięki bramce zdobytej w pierwszym meczu na wyjeździe (1:1).

Napoli awansowało także dzięki remisowi (1:1) po wyjazdowym zwycięstwie jeszcze przed pandemią 1:0. Bohaterem okazał się bramkarz David Ospina, który przetrzymywał ataki rywala. I właśnie Kolumbijczyka zabraknie w dzisiejszym finale z powodu kolejnej żółtej kartki, jaką zobaczył w rewanżu z Interem. Zastąpi go dziewięć lat młodszy Alex Meret, który bronił w tym sezonie w 15 meczach Serie A i wszystkich grupowych Ligi Mistrzów. Dla Mereta to powrót do bramki i szansa, by wywalczyć miejsce na dłużej.     

Wracając do półfinału, to Inter grał, posiadając piłkę przez 67,8 proc. czasu. Zieliński zagrał do 84 minuty (od „La Gazzetty dello Sport dostał notę 6), Milik wszedł na plac dziesięć minut wcześniej (taka sama nota). Kibiców reprezentacji Polski interesuje szczególnie sytuacja tego drugiego, ponieważ nie jest tajemnicą, że najprawdopodobniej rozstanie się z Napoli, wynosząc się np. do Hiszpanii. Jeśli jednak dostaje szanse od trenera Gennaro Gattuso, sprawa nie wydaje się być przesądzona.

Jeśli o trenerach mowa, to nie Gattuso wysuwa się tu na pierwszy plan, ale Maurizio Sarri, który prowadzi Juventus, a przed wyprowadzką na Wyspy Brytyjskie w 2018 r. przez trzy sezony zajmował się zespołem spod Wezuwiusza. I to on tak naprawdę stworzył potwora, z którym sam musi dziś walczyć. Chodzi o zabójczo efektywne trio ofensywne Callejon – Mertens – Insigne, które straszy rywali już od kilku lat. Generalnie Napoli jest zespołem, które przeszło stosunkowo niewiele zmian od tego czasu, bo za Sarriego był przecież w Neapolu także Zieliński, Mario Rui, Kalidou Koulibaly czy także Milik.

Ujmując to starą maksymą; Napoli może, Juventus musi, a pod szczególną presją jest właśnie Sarri, który nie wygrał u siebie w kraju żadnego trofeum (jego jedyne to Liga Europy wywalczona z Chelsea). Liderami w obu zespołach na dzisiejszy finał zostali okrzyknięciu Dries Mertens i oczywiście Ronaldo, więc także tutaj ciężar oczekiwań spoczywa na Portugalczyku.

Skład Juventusu jest tak szeroki i wyrównany, że można z niego stworzyć dwie równowartościowe jedenastki. Wystarczy spojrzeć na prognozowaną dziś ławkę, a tam m.in. Wojciech Szczęsny (w Pucharze Włoch broni Gianluigi Buffon), Miralem Pjanić czy Adrien Rabiot. Nie w pełni sił są wciąż Giorgio Chiellini, Gonzalo Higuain, Merih Demiral i Aaron Ramsey. W Napoli szans na grę obok Ospiny nie ma z powodu kontuzji Stanislav Lobotka.

Choć na poziomie ligowym przewagę w bezpośredniej konfrontacji ma Napoli (58-32-47), w Pucharze Włoch bilans jest dość wyrównany; 11 meczów, pięć wygranych Juve, cztery Napoli i dwa remisy. Olbrzymią przewagę dostrzeżemy dopiero, gdy porównamy to, co stoi w gablocie obu klubów. W Turynie cieszyli się już z 35 mistrzostw i 13 Pucharów Włoch, w Neapolu – z dwóch Scudetto i pięciu Coppa Italia, ostatni raz w 2014 r.

Brak wyników wyszukiwania.